niedziela, 5 lutego 2017

Kuflik - część druga

O pięknym, egzotycznym kufliku pisałam wcześniej
http://magia-ogrodu.blogspot.com/2015/01/kuflik-kalistemon.html 
Tym razem chcę się podzielić moim nowym doświadczeniem w zimowaniu tej pięknej rośliny.




Z przechowywaniem kuflika zmagam się już któryś sezon z kolei. Pierwsze rośliny trzymałam zimą w domu. Niestety nie mam chłodnego pomieszczenia. Pod koniec zimy roślina gubiła część liści.Wiosną, ze względu na przymrozki,  późno wystawiałam ją do ogrodu. Wprawdzie mogłam się cieszyć, że udało mi się przechować krzew bez większego uszczerbku, ale niedobór światła dziennego w zimie i późna wystawa do ogrodu niekorzystnie odbiły się na kwitnienieniu w czasie lata.

Zawiedziona efektem przechowywania calistemona w domu postanowiłam zmienić taktykę. Po trzech latach tułaczki z ogrodu do domu i z powrotem do ogrodu, podjęłam śmiałą decyzję. Kuflik na zimę został w ogrodzie. Zadołowany, starannie okryty, przetrwał zimę w ogrodzie, ale nie przetrwał zmiennej pogody wczesną wiosną. Kiedy tylko dzień się wydłużył i wyszło piękne słońce, mój kuflik obudził się z zimowego snu. Pod zimową osłoną szybko w krzewie zaczęły krążyć soki. Kilka dni ciepłych po których zawitały nocne przymrozki, przyczyniły się do mojej porażki w uprawie kuflika. Roślina niestety przemarzła.
Wiosną ubiegłego roku dostałam dwa nowe egzemplarze. Jeden kuflik prowadzony jest na pniu, dugi jest krzaczasty.  Oczywiście bardzo byłam zadowolona że znów mój ogród zdobią piękne, bordowe szczotki obsypane złotymi pylnikami.

Nadeszła jesień a wraz z nią dylemat, co zrobić z krzewami?  Zostawić zadołowane rośliny  w ogrodzie, czy zabrać je do domu?  Pierwsze przymrozki, zmobilizowały mnie do podjęcia zdecydowanych działań. Kufliki doczekały się przeprowadzki. Przeprowadzka była prosta. Krzewy rosły w donicach, zadołowanych na rabacie. Wystarczyło wyjąć je wraz z donicami z ziemi i przenieść do domu. W domu wybrałam dla nich najwidniejszy pokój na piętrze. Światło dzienne dociera tam ze wschodu i z zachodu.  Wydawało by się że będzie im tam dobrze, a jednak w grudniu nagle zaczęły się sypać uschnięte liście. W ciągu kilku dni moje kufliki straciły sporo liści i dwie gałązki. Niestety w domu było zbyt ciepło. Na szczęście przyszło nagłe, chwilowe ocieplenie. Temperatura na dworze podniosła się przez kilka dni do + 9 st.  Przy zachodniej stronie domu jest nieogrzewany, oszklony, widny ganek. W  domu, na jedną noc lekko obniżyłam temperaturę, a rano kufliki wyniosłam na zimny ganek.





Donice ustawiłam na styropianowych tacach, okryłam czterema warstwami agrowłókniny. Agrowłókninę przewiązałam czerwoną kokardą i ozdobiłam gwiazdkami, na gałęziach zawiesiłam bombki i złotą lametę. Przez okres świąteczny ganek miałam lekko przystrojony.

Dobrnęliśmy do lutego. Temperatura na ganku w zasadzie jest taka sama jak na dworze, ale nie dociera tu zimny wiatr który mógł by wysuszać liście.Kuflik napił się wody w czasie jesiennych opadów. Jedno oszczędne  podlewanie wykonałam w połowie stycznia. Ziemia w doniczkach nadal jest lekko wilgotna. Najniższa temperatura w tym sezonie była w okolicach - 8 st.  Przez kilka najzimniejszych nocy dodatkowo korony krzewów okryłam jedną warstwą agrowłókniny.

Podsumowanie.
Kuflik doskonale zniósł temperaturę - 8 st, ale nie doświadczył targania mroźnymi wiatrami. Doświetlony naturalnym światłem nie zgubił liści. Liżcie są błyszczące,  zielone. Na gałęziach jest sporo pąków.


W kwietniu, jak tylko ziemia rozmarznie, zamierzam krzaczastego calistemona zadołować  w doniczkach na docelowym miejscu na rabatach. Sprawdzę jak sobie poradzi z wiosennymi przymrozkami bez okrycia. Mam cały czas nadzieję że uda mi się wreszcie na tyle zahartować rośliny, żeby mogły na stałe zostać w gruncie. W Szczecinie temperatura nie spada w zasadzie poniżej -15 st. Zakątek przy południowej ścianie domu jest zaciszny, dobrze oświetlony. Dodatkowy atut tego zakątka, to frontowa wystawa (latem będzie nijaładniejszą dekotacją przed domem) i możliwość ustawienia osłony praed mroźnym wiatrem w okresie zimy.  

4 komentarze:

  1. Zakupiłam ten piękny i zarazem drogi 140,zł krzewik, pięknie kwitnący, na zimę przeniosłam go do sypialni, nie mam innego miejsca na niego, pierwszeństwo na zamieszkanie ze mną w domu w zimie mają bowiem inne rośliny wcześniej hodowane :D
    Właśnie zauważyłam obsypujące się listki, może jednak uda mi się go jakimś cudem przechować do wiosny w stanie nadającym się do dalszej żywotności i cieszeniu moich oczu pięknymi kwiatami.
    Serdecznie pozdrawiam i cieszę się, że trafiłam na Twój blog, ja jestem zakręconą pozytywnie wariatką na punkcie ogrodu, wreszcie robię to co kocham, czyli pracę w moim 2500m2 ogrodzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okaże się wiosną. Trzeba być dobrej myśli. Córce mojej w ubiegłym roku wiosną kuflik zgubił wszystkie liście. Przycięłam mu gałązki na krótko i wsadziłam wprost do gruntu, pod płotem. Bardziej z ciekawości czy przetrwa niż z nadzieją. Córka zakupiła nowy egzemplarz, a o starym zapomniałyśmy. Jesienią była modernizacja ogrodu. Przy przesadzaniu roślin dotarłyśmy do zapomnianego kuflika. W półcieniu pięknie się rozrósł i teraz przez zimę córka będzie się martwiła o dwa kufliki. Ja swoje kufliki znów zostawiłam na ganku. Stoją na styropianie, donice owinęłam kilkoma warstwami szyfonu. Koronę przycięłam i zabezpieczyłam jedną warstwą przezroczystego szyfonu. Jak trafią się mrozy poniżej 10 nałożę jeszcze jakiś szaliczek szyfonowy na czuprynę i będziemy czekać do wiosny.

      Usuń
  2. U mnie w sklepie kosztował 120 złotych i wydaje mi się że był to zakup udany. Kupiłem pod niego agrowłókninę i okaże się niedługo czy się przyjął czy też nie.

    OdpowiedzUsuń